Jak wcześniej pisałam już w tym roku skończyłam na robieniu ciast z rabarbarem ,ale pokusiłam się o jeszcze jedno ciasto, aby zobaczyć jak smakuje połączenie rabarbaru i truskawek (a ze truskawki sa jak na ta porę roku w bardzo niskich cenach to tym bardziej zachęciło mnie to,aby spróbować smak takiego połączenia).
W necie przeglądając grafikę jest dużo ciast z tym połączeniem ,ale wszystkie one są do siebie bardzo podobne i stwierdziłam ze nie mam co kombinować i szukać czegoś po necie ,zrobię ciasto wg. wzoru z mojego pierwszego ciasta z rabarbarem ,które wszystkim bardzo smakowało i było bardzo lekkie .
Tak wiec będę się tu trochę powtarzać co do przepisu i sposobu wykonania ciasta .
Ciasto kruche wyjęłam wcześniej z zamrażalki ,a wykonałam go wg. tego przepisu ciasto kruche
Wykleiłam nim tortownice (którą wcześniej wyłożyłam papierem do pieczenia) ponakluwalam widelcem ciasto i wstawiłam do piekarnika nagrzanego na 180C na 15 minut.
Kiedy ciasto kruche sie podpiekło wyłączyłam piekarnik ,aby ciasto ostygło , na to ciasto posypałam trochę wiórków kokosowych (ten sposób wyczytałam u kogoś w necie i chciałam spróbować jaki dadzą one smak te wiórki kokosowe,powiem szczerze ze nie czułam ich później jak jadłam ciasto ,tak wiec jeśli zapomnisz je dodać to nic sie nie stanie ,można je dodać, ale nie trzeba).
Jak ciasto przestygło zaczęłam robić bezowa piankę(do jej przygotowania potrzeba nam będzie):
5 białka (żółtka wykorzystałam później do zrobienia następnego ciasta kruchego,które szybko zagniotłam i włożyłam do zamrażalnika)
1 szklanka drobnego cukru
1 łyżka cukru waniliowego (własnej roboty) lub opakowanie cukru waniliowego
2 opakowania budyniu waniliowego lub śmietankowego(bez cukru)
1/2 szklanki oleju słonecznikowego lub rzepakowego
Ubijamy białka na sztywno dodając szczyptę soli ,jak już były ubite na pianę dodawałam stopniowo powoli szklankę cukru i cukier waniliowy (własnej roboty,a jak ktoś nie ma to ten kupny),
do tego dodałam 2 budynie i wszystko to szybciutko połączyłam mikserem, a na koniec dodałam 1/2 szklanki oleju .
Cala ta piane wyłożyłam na ciasto kruche i w białko powtykałam delikatnie rabarbar i pokrojone w plasterki truskawki ,na całość posypałam wcześniej zrobiona kruszonkę (jak zrobić kruszonkę napisałam w tym przepisie kruszonka
Całość wstawiłam do piekarnika nastawionego na 180C na 30-40 minut (góra-dol).
Ja zawsze dodaje do ciasta już pokrojony rabarbar (rabarbar myje,obieram i kroje na mniejsze części tak ok 1cm i posypuje cukrem aby zmiękł ,moim zdaniem wtedy jak on tak zmięknie jest nawet mało wyczuwalny w cieście,nie wszyscy lubią rabarbar, a tak jak zmięknie nam w cukrze, a później jak sie zapiecze w cieście lub w bezowej piance moim zdaniem jest nie wyczuwalny w smaku.
I to cały przepis na to szybkie ciasto z rabarbarem i truskawkami w bezowej piance oraz przybrane na końcu kruszonka.
Zycze smacznego
sobota, 11 czerwca 2016
środa, 8 czerwca 2016
Chleb na żurku 1
Ponieważ miałam swój nastawiony żurek postanowiła poszperać w necie i poszukać na co mogę wykorzystać swój żurek (oprócz oczywiście zupy) i tak natknęłam się na przepis na chleb na żurku tu podaje link do oryginału http://szufladakuchenna.blogspot.com/2012/03/chleb-z-ziarnami-na-zurku.html
Ja swój chleb zrobiłam trochę z innej maki niż tam w oryginale ,a mianowicie z mieszanki mak pszenna 650 i żytnia 2000(którą mam w domu z racji tego ze na niej robię zakwas na żur)a przepis na własny żur daje tu
Własny zurek
I tak wzięłam :
300g maki pszennej typ 650
200g maki żytniej typ 2000
2 łyżeczki suszonych drożdży
1 1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczkę cukru
2 łyżki oliwy
szklanka żurku
2 łyżki nasion słonecznika
2 łyżki siemienia lnianego
2 łyżki babki płesznik (jeśli ktoś nie ma to nic nie szkodzi ,ja dałam bo miałam)
Wszystkie suche składniki mieszamy ze sobą następnie dodajemy oliwę ,żurek i drożdże .
Wszystko to dobrze wyrabiamy tak ok 10 minut (jeśli wasz chleb będzie za gesty lub nie będzie sie chciał gnieść to proszę dodać wody (letniej przegotowanej),w oryginale jest woda, ja ja sobie przygotowałam do wlania do ciasta, ale jak wlałam ten żurek to u mnie już woda nie była potrzebna wszystko ładnie się zagniotło(nie musiałam sie z tym nawet trudzić ),tak wiec z woda ostrożnie ,proszę wlać najpierw żurek a dopiero jak zajdzie taka potrzeba dodawać wody.
Tak sobie myślę ze może to zależy od maki jaka użyłam może do maki pszennej 480 potrzeba oprócz żurku i dodać wody???
To pytanie pozostawię bez odpowiedzi i będę z tym chlebem jeszcze eksperymentować i używać różnych mąk (bo ja często nastawiam żurek także zawsze ta szklanka mi zostanie na ów chlebek),jak użyje innych mak to umieszczę tu wpis jak było z ta woda jak zrobiłam go z innej maki niż tu wspomniane.
Ale wracajmy do dalszego wyrabiania chleba-jak już go wyrobiłam do odstawiłam do wyrośnięcia na ok.1 godzinę (przykryty ściereczką).
Po godzinie jak już trochę podrósł to wyjęłam go na stolnice lub blat stołu(co kto ma)
i robiłam tak jak pisze w oryginale czyli dość mocno nim uderzałam o stolnice lub blat ( a robi sie to po to aby ciasto sie odgazowało) i zrobiło sie jednolite (jeśli jest za mało maki proszę dodać, ale tak tylko do podsypania na stolnice, aby nie za dużo dodać tej maki).
Przełożyłam do foremki (w moim przypadku była to foremka silikonowa ,wiec niczym jej nie musiałam smarować ,ale jeśli ktoś nie ma takiej jak ja foremki to najlepiej chyba wrzucić chleb do formy wyłożonej papierem do pieczenia).
I tak w tej formie niech podrośnie kolejne 30-40 minut pod ściereczką.
Na wierz posypałam trochę pestek słonecznika.
Nastawiłam piekarnika na 200C i włożyłam go na 35 minut (piekarnik góra-dol).
Bardzo cenna uwaga z oryginalnej strony tego chleba to taka żeby jeśli jest pieczony w formie to wyjąc go z formy po ok 30 minuty pieczenia i wstawić do pieca tak bez niczego ,aby podpiekł sie z każdej strony (a szczególnie zauważyłam to w formie silikonowej ,ten chleb jak go wykładałam wydawał mi się jakby się "spocił" a tu fajny trik aby wyjąć chleb z formy i osobno go podpiec w piekarniku ,wtedy wychodzi taki fajny rumiany z każdej strony.
Jest tez jeszcze jeden fajny trik aby górna skorka była chrupiąca, to trzeba pod koniec pieczenia,(może być nawet wtedy kiedy wyjmujemy go z foremki pokropić nasz chlebek woda na gorze (ja użyłam żurku bo troszkę mi jeszcze zostało,ale równie dobrze może to być zwykła woda).
Chleb ten jest troszkę "gliniasty" ,a to jak przypuszczam za sprawa maki żytniej ?wszystkie "prawdziwe "chlebki bez polepszaczy z użyciem tej maki sa lekko "gliniaste".
Ale ogolenie był smaczny ,powoli zjadłam go (a ponieważ ja jem dziennie z 1-2 kromki chleba to jedzenie jego przedłużyło mi sie w czasie)i nawet po 4 dniach jak go nadal wyjmowałam z chlebaka ów chleb był taki sam w smaku i nic sie nie zsechł.
Także serdecznie polecam ten chlebek
Życzę smacznego i przyjemnego pieczenia chlebków(bo taki własny chlebek to super smak,a jaka frajda że samemu upiekło sie chleb).
Ja swój chleb zrobiłam trochę z innej maki niż tam w oryginale ,a mianowicie z mieszanki mak pszenna 650 i żytnia 2000(którą mam w domu z racji tego ze na niej robię zakwas na żur)a przepis na własny żur daje tu
Własny zurek
I tak wzięłam :
300g maki pszennej typ 650
200g maki żytniej typ 2000
2 łyżeczki suszonych drożdży
1 1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczkę cukru
2 łyżki oliwy
szklanka żurku
2 łyżki nasion słonecznika
2 łyżki siemienia lnianego
2 łyżki babki płesznik (jeśli ktoś nie ma to nic nie szkodzi ,ja dałam bo miałam)
Wszystkie suche składniki mieszamy ze sobą następnie dodajemy oliwę ,żurek i drożdże .
Wszystko to dobrze wyrabiamy tak ok 10 minut (jeśli wasz chleb będzie za gesty lub nie będzie sie chciał gnieść to proszę dodać wody (letniej przegotowanej),w oryginale jest woda, ja ja sobie przygotowałam do wlania do ciasta, ale jak wlałam ten żurek to u mnie już woda nie była potrzebna wszystko ładnie się zagniotło(nie musiałam sie z tym nawet trudzić ),tak wiec z woda ostrożnie ,proszę wlać najpierw żurek a dopiero jak zajdzie taka potrzeba dodawać wody.
Tak sobie myślę ze może to zależy od maki jaka użyłam może do maki pszennej 480 potrzeba oprócz żurku i dodać wody???
To pytanie pozostawię bez odpowiedzi i będę z tym chlebem jeszcze eksperymentować i używać różnych mąk (bo ja często nastawiam żurek także zawsze ta szklanka mi zostanie na ów chlebek),jak użyje innych mak to umieszczę tu wpis jak było z ta woda jak zrobiłam go z innej maki niż tu wspomniane.
Ale wracajmy do dalszego wyrabiania chleba-jak już go wyrobiłam do odstawiłam do wyrośnięcia na ok.1 godzinę (przykryty ściereczką).
Po godzinie jak już trochę podrósł to wyjęłam go na stolnice lub blat stołu(co kto ma)
i robiłam tak jak pisze w oryginale czyli dość mocno nim uderzałam o stolnice lub blat ( a robi sie to po to aby ciasto sie odgazowało) i zrobiło sie jednolite (jeśli jest za mało maki proszę dodać, ale tak tylko do podsypania na stolnice, aby nie za dużo dodać tej maki).
Przełożyłam do foremki (w moim przypadku była to foremka silikonowa ,wiec niczym jej nie musiałam smarować ,ale jeśli ktoś nie ma takiej jak ja foremki to najlepiej chyba wrzucić chleb do formy wyłożonej papierem do pieczenia).
I tak w tej formie niech podrośnie kolejne 30-40 minut pod ściereczką.
Na wierz posypałam trochę pestek słonecznika.
Nastawiłam piekarnika na 200C i włożyłam go na 35 minut (piekarnik góra-dol).
Bardzo cenna uwaga z oryginalnej strony tego chleba to taka żeby jeśli jest pieczony w formie to wyjąc go z formy po ok 30 minuty pieczenia i wstawić do pieca tak bez niczego ,aby podpiekł sie z każdej strony (a szczególnie zauważyłam to w formie silikonowej ,ten chleb jak go wykładałam wydawał mi się jakby się "spocił" a tu fajny trik aby wyjąć chleb z formy i osobno go podpiec w piekarniku ,wtedy wychodzi taki fajny rumiany z każdej strony.
Jest tez jeszcze jeden fajny trik aby górna skorka była chrupiąca, to trzeba pod koniec pieczenia,(może być nawet wtedy kiedy wyjmujemy go z foremki pokropić nasz chlebek woda na gorze (ja użyłam żurku bo troszkę mi jeszcze zostało,ale równie dobrze może to być zwykła woda).
Chleb ten jest troszkę "gliniasty" ,a to jak przypuszczam za sprawa maki żytniej ?wszystkie "prawdziwe "chlebki bez polepszaczy z użyciem tej maki sa lekko "gliniaste".
Ale ogolenie był smaczny ,powoli zjadłam go (a ponieważ ja jem dziennie z 1-2 kromki chleba to jedzenie jego przedłużyło mi sie w czasie)i nawet po 4 dniach jak go nadal wyjmowałam z chlebaka ów chleb był taki sam w smaku i nic sie nie zsechł.
Także serdecznie polecam ten chlebek
Życzę smacznego i przyjemnego pieczenia chlebków(bo taki własny chlebek to super smak,a jaka frajda że samemu upiekło sie chleb).
Subskrybuj:
Posty (Atom)